Czy Wy też tak macie czasem, że widzicie się z kimś pierwszy raz w życiu i już po tym pierwszym kontakcie macie wrażenie jakbyście znali się kilka dobrych lat?
Niezależnie jaka jest Twoja odpowiedź, to pytanie w ogóle nie nawiązuje do reszty posta.
:)
_________________________________________________________
Jakiś czas temu na moim blogu przybliżałem Wam sylwetkę jednego z członków polskiego oddziału Universal Zulu Nation, a był nim DJ Sfuj Człowiek. Jakiś niezbyt odległy czas temu i on się przekonał, że odpowiednie hasło, to potężny impuls i natychmiastowa reakcja z mojej strony. Tak więc po krótkiej rozmowie i pytaniu czy może wpadłbym do Żnina gdzie Sfuj grać będzie podczas koncertu B.O.K, sprawdziłem plan zajęć na uczelni by zaraz po tym potwierdzić moją obecność.
Dzień przed wydarzeniem wsiadłem w pociąg by po kilku godzinach jazdy opuścić go w stolicy wielkopolski - Poznaniu. I nie wiem czy to przypadek, czy też nie ale za każdym razem gdy w tym mieście właśnie jestem, tam zawsze świeci słońce. To sprawia, że miasto, które jeszcze rok temu poważnie mieszało mi w głowie, wydaje się niesamowicie atrakcyjne.
W sobotę o poranku szybka akcja w stronę dworca PKP, następnie autobus linii 68 by ok 12:30 powitać się z bratem z Zulu Nation i w składzie DJ'sko - taneczno - writersko opuścić jego autem miasto Poznań, a powitać Wągrowiec.
W Wągrowcu udaliśmy się na mały trip po lokalnych ulicznych dziełach artystycznych, a zaraz po tym siedząc u Sfojego w domu przy kawie zarażać się zajawką oglądając dobre wrzuty, filmy z DMC i wiele innych dobrych akcji!
Ponownie zapakowanie się do samochodu - tym razem z gramofonami i całym osprzętem z nami i kolejny cel - Żnin i klub Tropikalna Wyspa.
Na miejscu już same konkrety.
Organizatorem całej imprezy jest ekipa Ż do N i ich główny motor napędowy jakim jest Malik - i tu pokłon od organizatora dla organizatora za kawał dobrej roboty! O tym akurat mało kto mówi. Gdy DJ zagra dobrze na imprezie to wszyscy się jarają, że było dobrze. Gdy raper da dobry koncert to wszyscy także zajarani wracają do domu z myślą, że było zajebiście. Mało kto mówi o tym, że organizator jest mega człowiekiem bo dzięki niemu bawiłem/am się nieziemsko! Za to organizator jest pierwszą osobą, na którą mówi się brzydko gdy podczas eventu coś nie wyjdzie. Ogarnąć się!
Wracając do sobotniego wydarzenia.
Wbiliśmy w klub wszyscy bym po chwili wrócił z Adim montować białe banery, na których on miał malować graffiti w trakcie imprezy. Tuż przed wejściem! Konkret opcja!
W klubie intrumentaliści rozstawiali swój sprzęt, DJ Sfuj swój sprzęt :)
Fajnym motywem imprezy było to, że przez cały czas działała kamera umożliwiająca tym, którym na koncert dotrzeć się nie udało, zobaczyć wszystko online.
Przybyli B.O.K., rozstawili swoje sprzęty i ok 20:30 ruszyły supporty!
Było konkretnie. Fajnie, że lokalna scena jest wspierana przez organizatora.
No i przyszedł czas na B.O.K !
Nie będę mówił dużo bo to jest nie do opisania. Bawiłem się podczas koncertu zza gramofonów DJ'a co pozwoliło mi obserwować dziką publikę, którą dała artyście naprawdę dużo serca! A Bisz odpłacił się tym samym! Wilk Chodnikowy na żywo to niebezpieczna bestia! Wybór Bisza jako artysty na najbliższą edycję Come For Battle to strzał w dziesiątkę!
Po koncercie za deckami ponownie Sfuj + perkusja !
Ogień i naturalna sprawa - kółeczka i zabawa do nocy późnej!
Pojawiło się kilku bboys, trochę imprezowiczów, Sfuj także wylądował na parkiecie. Było mega.
DJ's, intstrumenty, rap, graffiti, street dance w kołach + to co jeszcze raz podkreśle - dobrzy organizatorzy czyli Ż do N.
Czysty Hip Hop!
Soczyste rozmowy z DJ's, z tańcorami, z writerami, z Biszem naładowały dodatkowo moje baterie.
Wielkie podziękowania dla Sfojego za zaproszenie mnie na to wydarzenie oraz dla Malika i całego Ż do N za to, że pchają ten syf!
A następnego dnia w pociąg i bezpośrednio na uczelnie!
i jak tu życia nie kochać?
:)
Kuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz