www.zulukuki.com

BLOG, KTÓRY OBECNIE PRZEGLĄDASZ JEST NIEAKTYWNY OD DŁUŻSZEGO CZASU. JA NADAL PISZĘ I MAM SIĘ DOBRZE. ZAPRASZAM NA MOJĄ STRONĘ: WWW.ZULUKUKI.COM

niedziela, 25 marca 2012

KuKi - True Story

KUKI - True Story.

darmowy hosting obrazków



   Jego życie od dawna zapomniało o tym co to znaczy mieć regularny tryb. Od kilku lat nie miał łatwo. Pod opieką samotnie wychowującego go ojca nieustannie żył po za domem, który odwiedzał sporadycznie, średnio raz w tygodniu. W młodszych latach spotkało go wiele nieszczęść. Śmiertelny wypadek bliskiego kolegi, śmierć dziadka w dniu jego urodzin, katastroficzny wypadek samochodowy, który kilkukrotnie przeturlał się przez dach i wylądował całkowicie zmasakrowany w rowie. Gdy już udało mu się wyjechać gdzieś odpocząć, pobawić się z rówieśnikami, następnego dnia śpiąc w swoim łóżku został chaotycznie obudzony z powodu pożaru, który opanowywał jego dom. To pozostawiło traumę i strach przed ogniem na długie lata.
   Po ukończeniu szkoły średniej wybył na studia. Niestety skomplikowana sytuacja finansowa w domu i ostateczna decyzja o konieczności samodzielnego utrzymywania się zmusiła go do zmiany miasta i kombinowania na własną rękę. Przeprowadzając się do innego miasta początkowo nie miał gdzie się podziać. Pomocy udzieliła mu jego przyjaciółka z dzieciństwa oferując nocleg w niewygodnym pokoju przejściowym gdzie tak naprawdę ani jednej nocy nie zaznał spokoju. Mieszkał na najniebezpieczniejszej dzielnicy miasta, gdzie co kilka dni można było usłyszeć o zabójstwie, gwałcie czy pobiciu. Po jakimś czasie pomoc i zakwaterowanie zaoferował mu jego przyjaciel, muzyk. Z racji, że sam poczuwał się artystą chętnie przyjął propozycję i zaczął dzielić pokój w artystycznym klimacie. 
   Był tancerzem. Przeważnie trenował na ulicy lub na boiskach do koszykówki. Swoje umiejętności rozwijał w zdartych Nike’ach, które dostał od innego tancerza w trakcie pewnych zawodów. Mimo, że tego nie okazywał był mu bardzo wdzięczny za ten podarunek. Do tańca nie potrzebował odtwarzacza muzyki. Wszystkie dźwięki towarzyszyły mu nieustannie w jego głowie, pozwalając mu oddać się niesamowitym kompozycjom gdy inni w tym czasie nie słyszeli nic. W nowym mieście utrzymywał także kontakt z pewną atrakcyjną tancerką, z którą to trenował od czasu do czasu. Jej dom był jednym z nielicznych miejsc gdzie mógł poczuć smak kawy. By móc się utrzymać dorwał pierwszą lepszą pracę i tyrał się po 12 godzin dziennie. Skazany na siebie żył w świecie marzeń licząc na to, że jego los kiedyś się odmieni.
Może kiedyś to nastąpi….



Życie każdego z nas można przedstawić tak by wydawało się nieustannym splotem dramatu i komplikacji.
Można, ale czy to ma sens?
Nie wiem czy opowiadanie o tym jak to było i jest ciężko ma wzbudzić podziw słuchacza czy ma wzbudzić pożałowanie. Nie wiem, naprawdę.
Ten tekst to moje życie, które w rzeczywistości jest przepełnione mnóstwem pozytywów i którego nie zamieniłbym na żadne inne.
Wybiórczość i niedopowiedzenia doprowadzają do tego, że wszyscy mają „ciężko”, a mimo to pokonali przeciwności losu.
Bullshit.




KuKi

2 komentarze:

  1. A gdyby jednak potrzebował odtwarzacza muzyki, to ma japońskiego "świętego grala" z przed lat, podarowanego od przyjaciół na znak miłości i szacunku do jego osoby, peace!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ten święty gral służy mu gdy stawia na chillout i dobry rap z taśmy.
      PEACE!

      Usuń