www.zulukuki.com

BLOG, KTÓRY OBECNIE PRZEGLĄDASZ JEST NIEAKTYWNY OD DŁUŻSZEGO CZASU. JA NADAL PISZĘ I MAM SIĘ DOBRZE. ZAPRASZAM NA MOJĄ STRONĘ: WWW.ZULUKUKI.COM
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artykuły. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Artykuły. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 listopada 2013

SUPREME czas by coś napisać...




BLOG NIEAKTYWNY. WSZYSTKO CZEGO POTRZEBUJESZ ZNAJDZIESZ NA MOIM NOWYM BLOGU WWW.ZULUKUKI.COM

 http://ccevans.com/wp-content/uploads/2012/06/supreme2.jpg

Duży biały, drukowany napis na czerwonym, prostokątnym tle.
I w dodatku w świecie streetwearowym dużo bardziej pożądany niż OBEY, o którym pisałem kilka miesięcy wstecz.
SUPREME

Co tym razem?
Jakiś czas temu napisałem post tłumaczący mój brak aktywności na blogu. Szczerze mówiąc nie zamierzałem tejże aktywności w żaden sposób polepszać, aż do pewnego niedzielnego popołudnia...

   Dawno, dawno temu, a dokładniej 13 października wybrałem się do Londynu, by móc w końcu poznać to miasto. Mówiąc poznanie miasta mam na myśli plan zobaczenia miejsc, które są dla mnie warte tego, lecz niekoniecznie znajdują się na liście najatrakcyjniejszych miejsc pośród przewodników po Londynie. Motywem przewodnim był street art i m.in. poszukiwanie prac Banksy'ego. Korzystając z mojej obecności w tym mieście, mimo małej ilości czasu postanowiłem wkroczyć także do sklepu Supreme, który znajduje się w kilku miastach na całym świecie.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2NH2a8obMM529sBwX-QdlwDYlhyVlnvKal7w03VUPVk2cQUMyBdixHpTObwg-DsfgT_oC-1Nvf75jbLf9AemflHzuKVskg2wAf0XtkcdYBEQP5q-FVaDmMMKKEt_Akhm5GDg-VCPXrx4/s1600/supreme-london_01.jpg 
Od razu nadmienię, że zdjęcia są zapożyczone z internetu (oprócz ostatniego). Mimo, że było to miejsce interesujące dla mnie, to jednak nie motywujące do dokumentacji w sposób graficzny.
http://blog.tweakerzine.com/wp-content/uploads/2011/09/SupremeLondon_08_X_thumb_1316375943_large_1316375943.jpg

   Obsługa tego sklepu jest tak samo 'unikalna' jak i marka. Pracownicy swoim zachowaniem w idealny sposób dają do zrozumienia, że to nie oni chcą Tobie coś sprzedać, tylko Ty tu przyszedłeś by coś kupić. Jak nie kupisz też się nic nie stanie. Tak też się stało ze mną, lecz powodem były dwa braki. Jeden związany z czasem by na spokojnie poszukać, drugi to aspekt ekonomiczny nie pozwalający zbytnio "za co" szukać ;) Na szczęście świadomość ponownej wizyty w Londynie w przeciągu trzech tygodni pozwoliła przygotować się idealnie na obu tych płaszczyznach.

3 listopada - jesteśmy tu!
Tym razem z obstawą streetwearowych zajawkowiczów, którzy podobnie jak ja chcieli uzupełnić swoją garderobę o produkt marki Supreme.
Jeśli dotarłeś jeszcze do tego momentu Czytelniku bardzo możliwe, że cały czas zastanawiasz się jaki jest powód pisania tego, nazwijmy to "artykułu".
Z pewnością nie jest to chęć pochwalenia się obecnością w tym sklepie. Mimo przygotowania się, niestety (albo i stety) nie mogę pochwalić się zakupem jakiego dokonałem w tym sklepie gdyż do takiego nie doszło.
Powodem napisania tego artykułu są poszukiwania. I jak w przypadku poprzedniego artykułu o OBEY chodziło o chęć uświadomienia ludziom prawdziwego sensu marki tak tym razem świadomość dotarła do kontrastu pomiędzy wiarą w dobry pomysł, a czystym robieniem ludzi w ... (cokolwiek).
W trakcie przemierzania sklepu od wieszaka do wieszaka w poszukiwaniu czegoś dla siebie natrafiłem na serię t-shirtów, pośród których to kilka z nich obrandowana była metką producenta odzieży reklamowej Gildan.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXgJiPPXDWI6TFvjml98b3gpCtnie0HVidL3WWLOvUvw0sKRIgQ0BYMychojpDHPxqnaoujAKtT0xFFfgwIlHFLYCtC86EGNIXFDZXcS8G1ZDPjNwtC4HGWris6CZyywjsL0IQLmxuMSmf/s1600/gildan.jpg

   Nic do marki nie mam, wręcz przeciwnie. Jako marka ciuchów reklamowych robi dobrą robotę. Ale wydaje mi się, że nie po to ludzie wydają te 25 funtów (ok 125zł) i więcej, żeby ich "ubraniowy bóg" dał im kupioną koszulkę z nadrukiem zleconym w drukarni. Chociażby samo przeszycie metki na własną pokazałoby, że istnieje ten delikatny wkład w produkt niż tylko wycenienie go wysoko.
Szczerze poczułem się dziwnie widząc moje "znalezisko". Przykre jest to, że w relacji biznesowej między producentem, a klientem dochodzi do metaforycznych perwersji mających na celu spełnienia fantazji tego pierwszego. Gdzie drugi nadal często wierzy, że to szczera miłość...




A wracając do OBEY'a to...
https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/1374078_219520678219162_1953520219_n.jpg

Peace!
.zulu kuki

niedziela, 27 stycznia 2013

Projekt POLSKA PÓŁNOCNA.

https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/64980_513331972021067_1185427972_n.jpg

Projekt POLSKA PÓŁNOCNA.
Zamierzeniem projektu jest "Zarażanie" i "Zatruwanie" ludzi nowymi lub mało popularnymi formami tanecznymi jak i nie tylko. Głównymi narzędziami są tu takie niszowe style taneczne jak Krump czy Clowning jak i popularniejszy Hip Hop Dance. Po za tym POLSKA PÓŁNOCNA skupia się na otwieraniu ludziom oczu na nowe formy ekspresji w celu samorozwoju. Nie jest priorytetem nakłonić jak najwięcej osób na podążanie tymi samymi drogami, lecz otwartość na nowe doświadczenia, które pomogą rozwinąć i ukształtować własne artystyczne drogi. Projekt powstał z inicjatywy Kacpra Matuszewskiego.

Pierwszym wyraźniejszym śladem działalności POLSKI PÓŁNOCNEJ jest zorganizowanie ostatniej edycji Smooth Session, oraz Krump Session w ramach tego wydarzenia.

http://street-dance.pl/images/stories/20130120smu/IMG_2782.jpg
http://street-dance.pl/images/stories/20130120smu/IMG_2795.jpg


POLSKĘ PÓŁNOCNĄ tworzą:
- Kacper SMU
- Deny a.k.a. Misiu Kolorowy
- Michael a.k.a. Space Kid
- Shin Tao a.k.a. The Speed
- Zulu Kuki
- Wąż

https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/150820_519588901395374_896427700_n.jpg




Facebook:
https://www.facebook.com/ppolnocna



Odpuść sobie konkretne oczekiwania. Czekaj na konkretne działania.
 
Zulu Kuki.

niedziela, 30 grudnia 2012

" Szczęścia wyznaczniki "

http://veronicakerr.com/wp-content/uploads/2011/03/clover-2.jpg


- To nie - odpowiedział spokojnie do brata, odwracając się i odchodząc. Mimo iż miał rodzeństwo i kolegów na podwórku, także dobrze się czuł bawiąc się samemu.
 Ukucnął w gąszczu trawy i zaczął delikatnie ją przeczesywać swoimi malutkimi dłońmi. 
- Czego tam tak szukasz? - zapytał ktoś ciepłym, damskim głosom.
Głos ten był mu bardzo dobrze znany. Odwrócił głowę do tyłu i spoglądając na postać za nim odpowiedział - Czterolistnej koniczyny mamo. Chcę mieć w życiu szczęście.

- Ahh. Czterolistnej koniczyny? W takim razie Ci nie przeszkadzam, bo to bardzo poważne zadanie. Mam nadzieje, że odnajdziesz swoje szczęście - powiedziała, głaszcząc synka po głowie na pożegnanie, a następnie oddaliła się w stronę domu.

   Chłopiec powrócił do swojego zadania, łapiąc za łodyżkę każdej koniczyny, tak by jej tym samym nie wyrwać z ziemi. Po kilkudziesięciu minutach wytrwałych poszukiwań odnalazł ją. Był z siebie bardzo dumny. Chcąc ją wyrwać zauważył, że jej łodyżka jest jakby zrośnięta z inną koniczyną. Podążając drogą łączenia do samej góry drugiej koniczyny zauważył, że ta także jest czterolistna. Nie mógł w to uwierzyć. 
- Dwie czterolistne koniczyny - powiedział szeptem sam do siebie, spoglądając na swoje znalezisko, błyszczącymi jak świeczki oczami.
   Po chwili fascynacji jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Oczy z których można było jeszcze przed chwilą wyczytać ogrom szczęścia, zmieniły się we wzrok bystry i przenikliwy. Zamyślony wstał i wyruszył w stronę granicy ich podwórka. Przekroczył ją i przechodząc przez drogę kucnął na tamtejszym trawniku. Tutaj także rozpoczął swoje poszukiwania, ale zupełnie inaczej niż wcześniej. Robił to szybciej, bardziej zdecydowany, widocznie oczekujący szybkiego rezultatu. I po chwili się go doczekał. I w tym momencie jego oczy znów wypełnione zostały promieniem szczęścia. Zaczął skakać z radości po czym szybko pobiegł do domu pochwalić się swoim osiągnięciem rodzinie.
- Spójrz mamo mam ich aż trzy! - mówił szybko, podekscytowany - Od teraz już na zawsze będę miał szczęście w życiu. Jeśli chcesz mogę Ci jedną dać byś i Ty miała szczęście
- O to bardzo miłe z Twojej strony ale czterolistna koniczyna przynosi szczęście tylko temu, kto ją znalazł. Tak więc musisz je wszystkie umieścić w bezpiecznym miejscu i ich nie zgubić - odpowiedziała spokojnie mama, uśmiechając się serdecznie do chłopca.
- Rozumiem - odpowiedział, krótko spoglądając zafascynowany na swoje dłonie, w których znajdował się jego nowy skarb, po czym nie spuszczając z niego wzroku, udał się do swojego pokoju.


   Skarb czterolistnych koniczyn towarzyszył mu przez wiele lat. Gdy spotykało go coś szczęśliwego, tłumaczył to tym, że jest to coś naturalnego skoro ma się czterolistne koniczyny. Gdy jednak spotykało go coś przykrego, twierdził, że to mała przerwa w działaniu koniczyn po to by szczęście było odczuwalne jako coś fajnego. Wierząc, że jest nosicielem szczęścia żył bardzo owocnie, co chwilę próbując nowych rzeczy i spełniając się w nich. Był dorastającym dzieckiem szczęścia. 
Pewnego dnia gdy był już nastolatkiem powracając do domu zaczął wołać swoją mamę. Nie usłyszawszy odpowiedzi, rozpoczął poszukiwania od pokoju do pokoju. Wszedł do jej pomieszczenia, rozglądnął się i mimo, że jej tam nie było, coś zatrzymało go tam na dłużej. Podszedł do łóżka, na którym leżał otwarty atlas na zdjęcia. Podniósł go i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Zamiast zdjęć umieszczone były w nim czterolistne koniczyny. Było ich mnóstwo. Na jego twarz wdarł się smutek. Usiadł na łóżku mamy i w tym momencie zauważył, że stoi w drzwiach i patrzy na niego. 
- Czemu jesteś taki smutny? - Zapytała, siadając obok.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że masz ich aż tyle? - zapytał, a jego głosie czuć było żal. - Jeśli Ty masz ich tyle to te moje nie mają jakiegokolwiek znaczenia. Nie są niczym niezwykłym. Nie przynoszą szczęścia. Nie...
- A czy nie miałeś przez te wszystkie lata szczęścia? - zapytała, przerywając synowi jego wypowiedź. 

- No właśnie miałem... ale....
- I wierzyłeś, że coś przynosi Ci szczęście? - spokojny ton ani na chwilę się nie zmieniał.
- Tak... wierzyłem każdego dnia...
- Dzięki temu wszystko wychodziło Ci łatwiej?
- Dokładnie tak! Ale przecież... skoro... 
- Wiesz kochanie kilka lat temu znalazłeś swój skarb, który dał Ci wiarę we własne możliwości i szczęście, dzięki czemu osiągałeś to czego chciałeś. Tak naprawdę największym skarbem jest właśnie ta wiara, że ma się w życiu szczęście. To wiara w siebie i swoje możliwości sprawia, że wszystko przychodzi łatwiej i jest możliwe. 
- Ale... - spojrzał mamie głęboko w oczy, a z jego własnych można było wyczytać zagubienie
- Twoja czterolistna koniczyna jest w Tobie. I będzie tam tak długo do puki będziesz wierzył, że wszystko jest możliwe. Nie trać wiary w siebie i swoje marzenia.


A czy Ty masz w sobie czterolistną koniczynę?

Kuki.

niedziela, 23 grudnia 2012

1,2,3...15,16...20,21...What more can I say ?

Nie wiem jak jest u Was, ale ja np. nie lubię takich wymyślnych świąt jak imieniny. Co to za powód do celebracji? Że rodzice dali nam takie imię, a nie inne? Gdybym intensywnie poszukiwał doznań upijając się wódką, może bym się ucieszył, że jest kolejny powód by ją rozlać po kieliszkach. Z urodzinami jest już trochę inaczej gdyż tutaj daty rodzice nam nie wybrali. Nawet jeśli planowali to w sumie muszą być mega szczęściarzami jeśli idealnie trafili. No ale nie o tym. Tak się zastanawiam czy organizowanie własnej imprezy urodzinowej to sposób by zmotywować znajomych do spotkania czy narcystyczna radość z tego że się urodziliśmy ileś czasu tam temu. Tak, ja też się cieszę, że się urodziłem ale gdybym miał organizować z tego powodu imprezę to w podziękowaniu dla moich rodziców. Za to, że dzięki nim teraz właśnie wystukuje ten tekst i za to w jaki sposób mnie wychowywali. Dlatego właśnie nigdy sam z własnej inicjatywy nie zorganizowałem swojej imprezy urodzinowej. Nie uznaje ich. To tak jak i w przypadku przemijania kolejnego roku kalendarzowego punkt, w którym możemy porównać zmiany jakie zaszły w naszym życiu od poprzedniego check point'u.
Od moich poprzednich urodzin zmieniło się wiele. W sumie... całe życie. Zmieniłem miasto, uczelnie, środowisko, zaczynając wszystko od początku w pewnym sensie. To chyba dla mnie osobiście najbardziej charakterystyczny aspekt mojego życia - nieustannie brnąć w nieznane. Nie mam zamiaru wypisywać miesiąc po miesiącu własnych działań czy osiągnięć. To tak nie działa. Po za tym życie to ciągłość i osiągnięcie jednego elementu jest wyznacznikiem do podążania za kolejnym w nieskończonej układance. Po za rzeczami, które robię i tym samym się w nich niesamowicie spełniam, jest jeszcze wiele elementów, które czekają na odpowiednie połączenie.
Jednym z takich marzeń jest wydanie własnego tomu poezji.
Kwestia czasu. Jak z wszystkim jeśli dążymy do tego sumiennie.
Więc jeśli czegoś pragniesz, nie daj sobie wmówić, że to nie ma sensu.
Moje obecne działania dziś są moimi pragnieniami, które wcześniej wydawały mi się mało możliwe.
Wszystko jest możliwe na tyle na ile Ty w to wierzysz.

Pokój, Miłość, Jedność i Cokolwiek


Kuki.

piątek, 7 grudnia 2012

Afrika Bambaataa i list do Hiphopowego świata

Afrika Bambaataa oraz organizacja Universal Zulu Nation mają nadzieje, że ten list trafi także i do Ciebie.


I, Afrika Bambaataa, have heard it all, read it all, in many magazines throughout the world, and seen almost all in this continuing bullshit about:

which rappers are better, east coast v west coast, Miami bass Hip Hop is bullshit, British Rappers sound funny rapping, electro funk, techno rappers are soft, I like hardcore rap and beats, this one group is like that, old school vs new school, Rap wouldn't be rap if it wasn't for the battles, I'm the quickest, baddest rapper, deejay around, Go Go music in Washington D. C. is dead. It's all about hip-house or house music all night long. I dis you, you dis me, my crew will take you out or kick your ass, fuck this or that, Nigger, Bitch, Nigguz, Nigguh, Hoe, Hooker, Bitches with Problems, Hoes with Attitudes.

Just look at yourselves, sounding like a bunch of fools, who really don't have any true knowledge of self and knowledge of Hip Hop culture and what it's all about. First of all, let me tell you that the music (beats) that makes up Hip Hop, comes from different nationalities and races, especially from black people, and if you think I am a brother who don't know what he is talking about, just check out many of the music, beats, grooves and sounds that many of your rappers use to make their records or rap over. Hip Hop music in general is colorless and not racist. It comes from many categories in music, for example: Hip Hop music is made up from other forms of music like funk, soul, rhythm & blues, jazz, rock heavy l, salsa, soca (calypso), TV shows, kiddie shows, horror movies, techno, pop, disco, african, arabic, reggae -etc. . . . and if you use any records from these categories, you will see that the music is made by people from different races or nationalities from all over the planet, but it's roots start with black people.


darmowy hosting obrazków


I have read many interviews by different rap groups throughout the world, just to see where their heads are at, whether they are really knowledgeable about Hip Hop music/culture or whether they are just plain assholes. Many of the rappers will down(dis) another rapper because he or she wanted to experiment with Hip Hop by singing or adding a different sound in Hip Hop to create something new. When are all of you in the Hip Hop world going to 'wake up'? You love to keep dissing each other for nothing and if you were wise in your disrespect of each other, you would know how to make money with respecting your disrespect of each other, if you truly understand what I am saying.

Many who are into Hip Hop or part of Hip Hop culture throughout the world need a check up from the neck up. In fact, and in truth, the whole human family needs one. Everyone needs to check up on their own roots and culture and seek the real truths on life on this so-called planet Earth. Knowledge, wisdom, and understanding, facts and truths about black, brown, red, yellow and white people and not that brainwash white supremacy shit that white people in power have taught all over the world and to their own people of the so called planet Earth.

Yes there are many wrongs in the worldwide Hip Hop community, but there are also many aspects of positivity within the Hip Hop community that the media or trade magazines rarely focus upon. Many of you in Hip Hop culture don't even listen to the rappers who are trying hard to wake your asses up to what is going on in the bigger scale than of what you see in your neighborhoods, their message goes in one ear and out the other.

The media does play a big role in destroying the Hip Hop culture movement, but many of you in the Hip Hop community are the biggest enemies of Hip Hop and you will be the ones who will help the enemies of Hip Hop to destroy it, or to bring it back underground, because of your ignorance of knowledge of Hip Hop. This has started the difference between 'old school' and 'new school'. To myself (Afrika Bambaataa) there is only one school and that's the learning, evolving, going through the different phases or cycles school of Hip Hop. That is the real Hip Hop school. A lot of you in the world of Hip Hop better start looking at the problems in your own backyard as well as the world, because while you are enjoying yourselves etc. there are many plots being sprung to destroy Hip Hop in the world. Because many people in government look at Hip Hop music and its culture as a radical music that gets straight to the point and music that will wake up the youth and young adults throughout the world. They can also use Hip Hop to backfire and destroy itself. You can believe what I'm saying. But time will tell and I see what you see not.
Peace be unto you.
Your brother in music and faith,


Afrika Bambaataa

The Universal Zulu Nation


Źródło: www.zulunation.nl

Kuki.

czwartek, 29 listopada 2012

Haters gonna hate, a Ty? - Twórczość. Publika. Krytyka.

I HATE HATERS
I LOVE HATERS
HATERS GONNA HATE
HATERS GONNA LOVE
HATE HATE HATE HATE HATE HATE HATE !!!

I tak dalej.


   Słowo "Hejter" na stałe przyjęło się do naszej mowy potocznej i jest używane tak często jak tylko jest to możliwe. Kim jest osoba o owym określeniu? Najprościej mówiąc kimś kto podjął się skrytykować naszą twórczość, działalność, zachowanie czy cokolwiek innego związanego z nami. No właśnie! Skrytykować.
   Jeżeli jesteśmy twórcami, artystami i publikujemy naszą aktywność twórczą musimy być przygotowani na to, że każdy z nas jest inny i każdy z nas inaczej naszą twórczość odbiera - zarówno my sami jak ci którzy tylko "patrzą". Jednych to urzeknie i okażą wsparcie, szacunek i podziw. Inni odnajdą w tym błędy, niedociągnięcia i w ich opinii braki, o których postanowią nas publicznie poinformować jako odpowiedź na naszą publiczną aktywność. Następny rodzaj ludzi z jakiś powodów osobistych lub z powodu własnych przekonań co do naszej osoby lub działalności, jest negatywnie nastawiony do naszej publikacji z samego faktu iż jest nasza. W tym wypadku niezależnie od ogólnej opinii na temat naszej twórczości, taki rodzaj człowieka wzniesie się na wyżyny kreatywności by odnaleźć coś co można by było skrytykować i z wielką przyjemnością zrobi to publicznie. Bądź po prostu uprości swoją wypowiedź do publicznego obrażenia artysty.
Hejter?
A czy przypadkiem, jeśli już posługujemy się tym określeniem, każdy z nas w jakimś stopniu nim nie jest?
Czy o wszystkich ludziach wypowiadasz się pozytywnie?
Czy nigdy nie powiedziałeś/aś w rozmowie z kimś, że coś jest słabe (lub inaczej) mówiąc o czyjejś twórczości?
   Tak skonstruowany jest świat, że z jednymi ludźmi lubimy się bardziej, z drugimi mniej, a z trzecimi wcale lub gorzej. Nasze systemy wartości są inne i tak jedne działania sami podziwiamy, inne nas odpychają. Jedni ludzie nam imponują tym co robią, drudzy denerwują, irytują i złoszczą. Jeśli decydujemy się pokazać coś szerszemu gronu to musimy się liczyć z tym, że wśród opinii znajdą się także słowa krytyki.

KRYTYKA.

   Fajnie by było jakby wszyscy wypowiadali się pozytywnie na temat naszych działań nie?
Moglibyśmy jeszcze bardziej patrzeć na siebie jako na coś niesamowitego, bezbłędnego i perfekcyjnego. Gdybym teraz zarzucił komuś z Was narcyzm, to wielu (jak nie wszyscy) by się oburzyło i zaprzeczyło. Ba! Może niektórzy określili by mnie Hejterem :)
   Określanie kogoś "Hejterem" wynika głównie z tego, że ktoś niezależnie w jaki sposób, podjął się krytyki nas i tego co nasze, co w prosty sposób jest niezgodne z naszymi własnymi przekonaniami. By zredukować to wewnętrzne napięcie tłumaczymy sobie (lub i innym także) nadając komuś taką właśnie etykietę. Napięcie zredukowane, ponownie możemy być bezbłędni i zajebiści.
   To nie ma się tylko i wyłącznie do artystów, działaczy i innych osób publicznych. Dziś tak naprawdę osobami publicznymi jesteśmy prawie wszyscy. A to za sprawą tego, że życie najaktywniej spędzane jest na Facebooku i Youtube, gdzie wszelkie nasze aktywności są przez nas odnotowywane, przez krytyków krytykowane, a sympatyków "lajkowane".
   No i właśnie. A czy dostrzegamy w tym wszystkim ten drugi biegun? Ludzi, którzy niezależnie od tego co zrobimy napiszą, że jest super, dadzą palec w górę, czy tam udostępnią niezależnie od tego co to jest. Czemu oni mimo swojej skrajności nie denerwują nas tak bardzo jak ci skrajnie krytykujący? Czemu oni nie dostali przydomku "blind lovers" czy jakiegokolwiek innego? Czemu? Bo z nimi jest nam dobrze. System wartości się zgadza i o to przecież chodzi.





I tak będzie zawsze.
Jedni będą szaleć z zachwytu, inni wyklinać.
Chcesz uniknąć krytyki?
Schowaj się w piwnicy. Ale przedtem upewnij, że nie złapiesz tam żadnego sygnału sieci bezprzewodowej. Bo zaraz na tablicy, na Facebooku będziemy czytać, że odciąłeś/aś się od świata.





Be true to yourself.

Kuki.




niedziela, 23 września 2012

W krainie przemyśleń. Część 4: Podróż. | by Bboy Hitman

Kolejny raz zapraszam Was do spotkania się z przemyśleniami Hitmana.

Podróż.

Na wstępie chciałbym zachęcić Cię do otwierania linków, które znajdują się w moich artykułach. Są to filmy, książki, które tak naprawdę znacznie wzbogacają każdy z artykułów. Samo przeczytanie artykułu nie wywoła zamierzonego przeze mnie efektu - bez przejrzenia tych właśnie odnośników.


Sam tytuł tematu brzmi dość symbolicznie, ale to w sumie chyba dobrze, skoro już sam tytuł pobudza Twój umysł do głębszych przemyśleń. Chciałbym tu opisać pokrótce różnicę między celem, a podróżą do tego celu.

Na początek polecam Wam obejrzenie tego fragmentu filmu pt. “Siła spokoju”:


W środowisku kultury Hip Hop podstawowymi celami są często: szacunek, bycie rozpoznawanym w środowisku, wygrywanie tanecznych eventów, pieniądze. Cele są różne, te wymienione są może nawet przesadzone, bo nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością, bo przecież istnieją ludzie działający dla idei pięknych, by pomagać innym lub po prostu dla własnej satysfakcji. Przesadzone przykłady jednak, są dla mózgu czymś atrakcyjniejszym i być może dzięki temu wasze przemyślenia po przeczytaniu tego, będą choć trochę bogatsze i zapadną Wam w pamięć na dłużej.

“To podróż daje nam szczęście, nie cel tej podróży” Dan Millman

Te słowa zmieniły moje podejście, do tego czym się zajmuję. Mam nadzieję, że pomogą i Tobie.
Każda pasja wymaga ogromnego nakładu pracy i poświęcenia. Robimy to najczęściej by osiągnąć jakiś cel (jak napisałem powyżej). Moje cele zmieniały się i zmieniają ciągle, w raz z moim rozwojem, zdobywaniem doświadczeń. Osiągnięcie danego celu nie daje szczęścia (początkowo Twój umysł z pewnością zaneguje prawdziwość tej tezy).
Ciężko jest przekonać biedaka, że pieniądze szczęścia nie dają - natomiast znużony sławą, bogaty celebryta potwierdzi słuszność tej tezy, bez głębszego zastanowienia, bo już tego zasmakował.

To podróż do celu daje Ci szczęście. Czy oddałbyś np. wszystkie swoje lata treningów tanecznych, pisania tekstów, malowania, tworzenia muzyki, rozwijania swojej wiedzy i świadomości - w zamian za jeden medal, dyplom? To treningi, zdobywanie wiedzy, poznawanie ludzi, inspirowanie się światem w okresie dążenia do celu, dają prawdziwą przyjemność, nie samo osiągnięcie tego celu (jakim często są ewentualne medale, puchary, uznanie).

“Wygrana jest tylko efektem ubocznym dobrej zabawy”

Doceniaj każdą chwilę szlifowania swojej zajawki, pasji, hobby, bo to najprawdziwsze szczęście. Doceniaj to, że możesz to robić (bo nie każdy ma taką szansę - Ty ją masz = doceń to).

Pamiętaj, że w podróży najważniejszy jest postęp. Cel nie może być niezmienny, jedyny, ponieważ po jego osiągnięciu nie będziesz miał perspektyw na dalszy rozwój. Dlaczego wielu znanych ludzi, teoretycznie spełnionych popada w depresje czy popełnia samobójstwo? Moim zdaniem spowodowane jest to właśnie tym, że po osiągnięciu swoich celów, nie wiedzą “Co dalej?”, nie radzą sobie z tym, że udało im się tego dokonać i ich podróż wg nich dobiegła końca. Pamiętaj, by ciągle stawiać sobie poprzeczkę wyżej. Zawsze możesz dać z siebie więcej, zawsze może być lepiej.

 Dobrym przykładem obrazującym ten temat, jest podróż z ekipą na zawody breakowe pociągiem. Często wielogodzinna jazda pociągiem, w gronie ludzi pełnych pasji, jest bardziej inspirująca niż samo startowanie na tych zawodach i ewentualne sukces.

Jeśli Twój cel jest prawdziwy, trafny to poznasz to od razu. Do Twojego “wagonu”, w pociągu szczęścia, dosiądą się ludzie o podobnych poglądach, z podobnymi celami, marzeniami. To oni i wasza wspólna pasja, dadzą Ci pełnię prawdziwego szczęścia i najpiękniejsze wspomnienia.

Tekst: Hitman
Post: Kuki.

środa, 12 września 2012

W krainie przemyśleń. Część 3: "Ciało jest Twoją świątynią." | by Bboy Hitman

Gdy czytałem tą część przemyśleń filozoficznych, jeszcze w szkicu, pierwsze co pomyślałem to "Wow! Co od siebie dajesz to do Ciebie wraca" Dosłownie. Nie spodziewałem się, że to co od dłuższego czasu jest moją własną regułą, zainspiruje kogoś do zmian w jego życiu. Kiedyś w innej nieco formie na moim poprzednim blogu jako moje słowa, dziś tutaj jako jeden z elementów filozofii życia młodego bboy'a.
Zapraszam do zapoznania się z 3 częścią podróży pośród myśli z Hitmanem.


"Ciało jest Twoją świątynią."


Są to słowa autora tego bloga - Kukiego, które jakieś 3 lata temu zainspirowały mnie do potężnych zmian w moim życiu.


Wielu ludzi wyznacza sobie ambitne cele życiowe, ale niestety to ukierunkowanie w danym celu często nie idzie w parze z ich stuprocentowym zaangażowaniem i działaniami. Malujesz, tańczysz, rapujesz, scratchujesz, interesujesz się tą kulturą czy masz jakąkolwiek inną zajawkę - nie ważne. Najważniejsze jest podejście do tego, co jest Twoją pasją,hobby, zajawką, celem. Możesz mieć pozornie małe doświadczenie w danej dziedzinie, a mieć niepropocjonalnie duże osiągnięcia, wiedzę, umiejętności.


W.E.N.A. - Brak perspektyw
http://www.youtube.com/watch?v=HmYgHaXbukc


Czy robisz wszystko żeby mieć to o czym marzysz?

Często bywa tak, że zajawka zatruwana jest: “tonami toksyn” z używek, skutkami złego odżywiania się i innych czynników, których skutków być może jeszcze nie dostrzegasz. Jesteś artystą? Dbaj o swoje ciało, jak rzeźbiarz o swoje narzędzia, bo gdy będą zepsute, jego efekty pracy nie będą zadowalające. Redukując używki do minimum lub do zera; podchodząc do jedzenia jako do źródła energii, a nie tylko jak do przyjemności (co się oczywiście nie wyklucza, ale np. fast food, niesie za sobą negatywne skutki, a jedzenie tego rodzaju posiłku sprawia nam przyjemność), zyskasz większą kontrolę nad ciałem, a co za tym idzie - lepsze efekty rozwoju Twojej pracy, pasji, zajawki. Pamiętaj, że organizm ludzki stworzony jest do życia w harmonii. Nie zaburzaj tej harmonii. Dysharmonia powoduje reakcje obronne w Twoim organizmie, a co za tym idzie - wszelkiego rodzaju choroby, upośledzenia, dysfunkcje, złe samopoczucie.

Polecam obejrzenie krótkiego filmiku, który naprawdę motywuje do działania:

http://www.youtube.com/watch?v=3A5uf8FEgxo&feature=related

Moim zdaniem zdobywanie wiedzy na temat historii swojej zajawki, treningi siłowe, rozciąganie, opanowywanie swojego umysłu, zdrowe odżywianie, rozwój sfery duchowej, poznawanie pracy swojego ciała  - to moim zdaniem w przypadku tańca, równie ważne aspekty jak sam trening. Opanowując swoje ciało pod każdym możliwym kątem, możesz więcej. Treningi na wszystkich możliwych płaszczyznach, dadzą Ci wtedy dużo większe rezultaty niż w przypadku wyłącznie treningów tanecznych. Staraj się robić wszystko, co choć trochę może przybliżyć Cię do osiągnięcia swojego celu.
Nie masz w danym momencie opcji na trening taneczny? - Szukaj wiedzy na temat pionierów tańca. Nie masz możliwości w danym momencie na szukanie wiedzy? - Porozciągaj się. Są to tylko przykłady tego, jak mniej więcej funkcjonuje to u mnie, w Twoim przypadku może to wyglądać inaczej - idź swoją drogą, ale zaplanuj swój czas jak najbardziej kreatywnie.

“We gotta make a change
It's time for us as a people to start makin' some changes.
Let's change the way we eat, let's change the way we live
and let's change the way we treat each other.
You see the old way wasn't working so it's on us to do
what we gotta do, to survive.” Tupac Amaru Shakur

Duży odsetek ludzi, szuka odpowiedzi na swoje wewnętrzne pytania w świecie zewnętrznym - np. w telewizji, internecie. Źródła z zewnątrz, powinny być natomiast dla Ciebie co najwyżej inspiracją, motywacją do szukania odpowiedzi w sobie. Wszystkie odpowiedzi znajdziesz poznając siebie, szukając ich w sobie. Stąd też biorą się ludzie oryginalni, szczerze wyrażający siebie. Tacy ludzie manifestują swoją twórczością swoje indywidualne charaktery, których tak naprawdę nie można podrobić. Jeśli jesteś sobą, to choćby ktoś bardzo bardzo chciał Cię skopiować, to nie jest w stanie tego w pełni zrobić. Kopiując Twoje ruchy, styl bycia, sposób ubierania się - osoba taka zaburzy swoją wewnętrzną harmonię - bo jego wewnętrzne “ja” nie będzie zgodne z tym, co pokazuje na zewnątrz.


“W tańcu nie chodzi o to, żeby mieć oryginalny ruch, tylko oryginalny styl.”



W większości artykułów, dodaję cytaty, odwołania do książek, filmów, dlatego iż w pełni zgadzam się z mottem Willa Smitha. Mówi ono o tym, że w “życiu najważniejsze jest bieganie i czytanie”. Bieganie - ponieważ, gdy jesteśmy u kresu możliwości pokonujemy tak naprawdę własne ego, które serwuje nam wymówki, chce przestać biec; natomiast czytanie - ponieważ nie ma problemów, które nie zostały już wcześniej opisane (a w przypadku odnośników w moich artykułach - nie tylko opisane, ale również nakręcone).


Teskt: Hitman
Post: Kuki

niedziela, 9 września 2012

Ośrodek Aktywizacji i Integracji Społecznej Centrum "REDUTA"

darmowy hosting obrazków 

CENTRUM REDUTA
ul. Reduta Wyskok 9
80-746 Gdańsk

 




Towarzystwo Profilaktyki Środowiskowej "Mrowisko" zajmuje się profilaktyką rozumianą jako „profilaktyczne działania, które stwarzają człowiekowi okazję do aktywnego uczestnictwa w gromadzeniu doświadczeń powodujących wzrost jego zdolności do radzenia sobie w potencjalnie trudnych sytuacjach życiowych” (Gerard Edwards).
Świetlice i Ośrodki czynne są w godzinach popołudniowych, otwarte na dzieci i młodzież, które chcą w alternatywny i ciekawy sposób wykorzystać wolny czas po szkole. Celem tych placówek jest promocja i propagowanie zdrowego stylu życia - umożliwienie rozwijania zainteresowań twórczych oraz umiejętności zagospodarowywania wolnego czasu oraz podwyższenie u młodzieży poziomu wiedzy na temat zagrożeń jakie niosą ze sobą przejawy patologii społecznej jak narkomania, alkoholizm i inne.
Oferujemy: zajęcia socjoterapeutyczne, gry i zabawy ogólnorozwojowe, pomoc w nauce, korepetycje, zajęcia rozwijające i promujące zdrowe formy spędzania wolnego czasu, konsultacje i rozmowy indywidualne z podopiecznymi i ich rodzinami, ciekawe wyjścia do placówek kulturalnych i sportowych, organizowanie wakacji oraz różnego rodzaju imprez, wyjść i wycieczek.

Ośrodek "Centrum REDUTA" powstał w listopadzie 2009 roku w nowo zaadaptowanym budynku, przy którym jeszcze do niedawna mieściła się jednostka straży pożarnej. Dzieci i młodzież z Dolnego Miasta maja okazję inaczej niż dotychczas spędzać czas wolny. 

To tak w ramach opisów formalnych.



 

A jak to wygląda?


darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

    Codziennie po zajęciach szkolnych przybywa tu średnio kilkunastoosobowa grupa dzieci i młodzieży w w bardzo zróżnicowanym przedziale wiekowym. Wszyscy są mieszkańcami Dolnego Miasta w Gdańsku. Jedną z podstawowych aktywności na początek Redutowego dnia, który zaczyna się od godziny 13 jest odrabianie lekcji. Redutowicze mają do dyspozycji specjalne pomieszczenie oraz w przypadku trudności z jakimiś zagadnieniami szkolnymi, pomoc wychowawców.
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

    Gdy lekcje zostają odrobione Redutowicze mają kilka możliwości na spędzanie czasu. Codziennie odbywają się różnego typu zajęcia, a pośród nich zajęcia taneczne w takich stylach jak Dancehall, Street Dance czy Bboying. Ponadto odbywają się tu zajęcia sportowe oraz plastyczne i niebawem ta lista zwiększy się by dać młodzieży możliwość poszukiwania siebie w różnych aktywnościach oraz rozwijania swoich zainteresowań.
Zajęcia taneczne odbywają się w tzw. "Sali warsztatowej"


darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

    Niezależnie od tego czy zajęcia się odbywają czy nie, sala jest zajęta przez grupkę młodzieży, której nie trzeba mówić, że mają tańczyć. Oni to doskonale wiedzą bo tego właśnie chcą. Sami się organizują i trenują razem, bawią się razem tańcem - to chyba fascynuje mnie w tym miejscu najbardziej.

    Natomiast do dyspozycji tych, którzy może nie czują się najlepiej w poruszaniu do muzyki, ale za to czują się świetnie tworząc ją, jest sala muzyczna.


darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

    Dzieci i młodzież, która jeszcze nie odnalazła się w żadnych tego typu działaniach lub nawet nie szuka, aktywnie spędza czas tworząc społeczność Reduty. Codziennie przygotowywany jest posiłek, tzw "podwieczorek", dla wszystkich. W przygotowywaniu go udział biorą zarówno wychowawcy jak i Redutowicze. Tutaj sytuacja wygląda podobnie jak z tańcowaniem na sali. Dzieci często same pomiędzy sobą wybierają i zgłaszają się do różnych zadań kulinarnych bez przymusowego narzucania im tego.


darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków 

    Gdy w garażu nie odbywają się żadne zajęcia (gdzie prowadziłem swoje pierwsze warsztaty w Reducie), stoi tam tzw. Kontaktbus, którym to Redutowicze jeżdżą po Dolnym Mieście i nie tylko, w celu promowania swojej placówki oraz zapraszania do niej inne dzieci oraz młodzież.

darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

Hmm... i jeszcze co?
A biuro : )

darmowy hosting obrazków


Redutowy dzień kończy się o 19, by ponownie zacząć się następnego dnia o 13.

Jeśli masz jakąś pasję, zajawkę i chciałbyś się nią podzielić, tym samym może dając komuś klucz do ukrytej własnej życiowej pasji, albo po prostu chciałbyś być tu, pomagać i tworzyć Redutową społeczność to w imieniu tego miejsca zapraszam!
Centrum Reduty poszukuje wolontariuszy!
http://ogloszenia.trojmiasto.pl/praca-zatrudnie/wolontariusze-do-centrum-reduta-na-dolnym-miescie-poszukiwani-ogl5431062.html


Zdjęcia i wszystko: ja, Kuki.

czwartek, 6 września 2012

W krainie przemyśleń. Część 2: Stan up-time | by Bboy Hitman

W krainie przemyśleń Hitman'a - część druga.
Zapraszam.

STAN UP-TIME

Na początek chciałbym Wam przedstawić, krótką definicję tego zjawiska:
“Stan up-time z ang. stan działania/stan pracy to stan, podczas którego wszystkie twoje narządy zmysłów są skupione na bodźcach zewnętrznych – w łatwiejszym do wyobrażenia skrócie, jesteś absolutnie oddany światu zewnętrznemu i zaczynasz dostrzegać wieeele więcej, skupiając się na wszystkim co cię otacza, a twój dialog wewnętrzny i wizualizacje zostają maksymalnie przytłumione.” http://odwazsiezyc.pl/

Zainteresowałem się tym zjawiskiem, również przez wzgląd na to, że ma ono miejsce praktycznie w każdym elemencie kultury Hip Hop.

Wiedza, na temat tego zjawiska zmieniła tak naprawdę całe moje życie. Poznając sposoby na wejście w ten stan, poznajesz klucz do odbierania świata wszystkimi zmysłami. Stajesz się osobą otwartą; podatną na inspiracje; dostrzegającą piękno natury; potrafiąca słuchać innych.Twoje zmysły stają się wyostrzone, podatne na wszystkie bodźce świata zewnętrznego - wszystko to jest zasługą właśnie tego stanu. Doświadczyłeś go nieświadomie setki razy, głównie w wieku dziecięcym.

"Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jako dzieci, nie wejdziecie do Królestwa
Niebieskiego" Mt 18,3

Stan ten wymaga pewnego doświadczenia i treningów. Mam nadzieję, że tekst ten, będzie początkiem Twojej przygody “życia tu i teraz”. Up-time jest bardzo przydatnym narzędziem, ułatwiającym m.in. koncentrację, pomagającym w wystąpieniach publicznych itp. Umiejętność ta, może również okazać się przydatna w kręgach kultury Hip Hop np. podczas szlifowania swojej zajawki, w b-boyowych kołach czy podczas grania koncertów.

Najprostszą moim zdaniem definicją przeżywania tego stanu, jest po prostu życie w teraźniejszości (co wydaje się banalne i oczywiste, a niestety dla większości nie jest to czymś naturalnym). Technika ta polega na opanowaniu umysłu i umiejętności “odcięcia się” od przeszłości i przyszłośći. Ma to kluczowy wpływ np. na contestach breakowych. Wychodząc na bitwę z kimś kilka lat bardziej doświadczonym w tańcu, odczuwasz obawę o to, że zostaniesz skompromitowany i przegrasz (myślisz o przyszłości). Potrafiąc osiągnąć w taki momencie stan up-time, będziesz w stanie wyrzucić wszystkie uprzedzenia i lęk (żyjąc tu i teraz, będąc tym momentem pojęcie lęku nie istnieje). Staniesz się ucieleśnieniem koncentracji i opanowania. Skupisz się tylko na sobie i na muzyce, która będzie wręcz współgrała z Tobą.  Nie będziesz myślał o tym, co mogłoby się stać, co się stanie jak przegrasz tę walkę.

Pamiętaj by zachować ten stan, nawet po wygranej walce, conteście, zawodach. Rozpamiętując w nieskończoność swoje zwycięstwa uciekasz od teraźniejszości - żyjesz przeszłością. Zawsze skupiaj się na chwili obecnej.
“Raz łapię chwile
Te słodziutkie choć krótkie
Innym razem te
Bezpowrotne i ulotne
Łapię chwile ulotne jak ulotka
Ulotne chwile łapię jak fotka
Życie nasze składa się z krótkich momentów
Cudownych chwil czy przykrych incydentów
Niczego nie przegapię
Wszystkie je łapię“ PFK

Jako, że jestem tancerzem moje przykłady będą w większości związane ze środowiskiem tanecznym. Kolejnym przykładem, tym razem pokazującym “życie” przeszłością, może być ograniczenie związane z nauką trudnych ruchów. Wielu b-boys, b-girls i ogólnie rzecz biorąc tancerzy, po setkach prób np. power moves’ów (i innych ruchów wymagających systematyczności i dużego nakładu pracy), utwierdza się w przekonaniu, że nie są w stanie tego zrobić. Trenując ze znajomymi czy nawet będąc na warsztatach ze swoim idolami, osoby te odczuwają wewnętrzną blokadę związaną z przeszłością. Natomiast przeżywając stan up-time “zdumiejesz się co potrafisz”. Tylko w teraźniejszości jesteś zdolny zrobić wszystko, o czym tylko marzysz. Skupiając się tylko i wyłącznie na aktualnym momencie, Twoje treningi będą o wiele bardziej wydajniejsze.

Po pewnym czasie trenowania tego stanu, będziesz w stanie wyjść poza fałszywy obraz świata i widzieć go w jego prawdziwym obliczu. Z czasem, nawet rutynowe jedzenie obiadu stanie się czymś niesamowitym. Nagle zwyczajny obiad, staje się dla Ciebie inspiracją, np. do myślenia na temat: z czego zostal zrobiony, jak został przyrządzony itd. Smaki, zapachy, kolory, które towarzyszą Ci przez całe życie, nagle przypomną Ci o wspomnieniach (np. niedawno jedząc truskawki, doznałem retrospekcji do czasów dzieciństwa, gdy jadłem shake truskawkowy - potrafiłem przypomnieć sobie nawet: gdzie był dany lokal, w którym to piłem; jak to smakowało; a miałem wtedy maksymalnie 5-6 lat).

“Nie ma zwykłych chwil, zawsze coś się dzieje”

Zachęcam do obejrzenia fragmentu filmu, który idealnie obrazuje stan up-time: :
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=21uYobb-YGs

Jeśli utknąłeś gdzieś w przeszłości lub przyszłości to najwyższa pora to zmienić. Wielu ludzi boi się śmierci w ogóle nie przeżywając swojego życia, po prostu istniejąc, egzystując na tym świecie. To ten moment. Obudź się! Nie myśl o byciu szczęśliwym, tylko bądź szczęśliwy. “Bycie” zawsze związane jest z teraźniejszością. Gdy tylko zaobserwujesz jak Twoje myśli odbiegają w przyszłość lub przeszłość, odetnij je ostrzem “miecza teraźniejszości” (wizualizacja tej metafory, może pomóc Ci w osiągnięciu tego stanu).
“Wyrzuć śmieci. To one zagradzają Ci drogę do tego co naprawdę
się liczy - chwili obecnej. Tu, teraz.
Gdy będziesz tu i teraz, zdumiejesz się co potrafisz”


Przydatne ćwiczenia, które pomogą Ci osiągnąć ten stan znajdziesz tutaj: http://odwazsiezyc.pl/2011/11/zyj-o-przezywaniu-i-stanie-uptime/

Polecam również przeczytanie książki pt. “ Podręcznik Wojownika Światła “ Paulo Coelho,
dostępnej tutaj w wersji .pdf: http://chomikuj.pl/Yumi_ja/ebooki/C/Coelho+Paulo+-+Podr*c4*99cznik+wojownika+*c5*9bwiat*c5*82a,2345051.pdf

Tekst: Hitman
Post: Kuki

niedziela, 2 września 2012

"Zawsze chciałem.../Ja nigdy..." | Kuki x Niko | 1.09.2012 | Gdańsk

- Grałeś kiedyś w grę "Ja nigdy..." ?
- Nie.
- Czyli zasad też nie znasz?
- No nie.
- Chodzi w niej o to, że grupka osób siedzi i po kolei każdy mówi o tym czego nigdy jeszcze nie zrobił. Jeżeli którejś osobie z grających to się pokryje, to te osoby razem piją shot'a. Inną wersją tej gry jest wersja "Zawsze chciałem..." podczas, której uczestnicy mówią o tym co od jakiegoś czasu chcieliby zrobić w swoim życiu.
- A no ciekawa gra.
- Dokładnie. Dlatego dzisiaj w nią zagramy z jedną małą różnicą. W przypadku gdy coś się pokryje to zamiast pić po prostu to robimy.

Automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nieźle to zaplanowała - pomyślałem. W głowie zorganizowałem poszukiwania spraw, które pasowałyby do tej gry. Niko z racji, że to był jej pomysł, była już przygotowana.

- Ja zacznę. Nigdy nie byłam w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym.

W szpitalu psychiatrycznym byłem (w odwiedziny), ale nigdy w opuszczonym. Cóż mogę rzec więcej? Może jakieś "Hej przygodo!" ?

Gdańsk Oliwa, ul. Polanki 117.
Szpital Marynarki Wojennej.
Na terenie czynnego szpitala mieści się zamknięty budynek - pozostałość po szpitalu psychiatrycznym. To był nasz cel. Z racji, że budynek groził zawaleniem w każdej chwili, naturalną sprawą było to, że drzwi nie otworzą się po naciśnięciu na klamkę.

darmowy hosting obrazków

Po obejściu i obadaniu całego budynku dokładnie, znaleźliśmy tylko jedno miejsce, które jako nowe "drzwi" nie narazi nas zauważenie przez kogoś kto by zauważyć nas nie powinien.

darmowy hosting obrazków

Nowymi drzwiami stało się okno widoczne na zdjęciu wyżej. Wysokość do ogarnięcia. Jedyny szczegół dodający adrenaliny do krwiobiegu to to, że drewniane ramy okna są tak spróchniałe i niepewne, że wciągając się do góry nie ma się do końca pewności czy, w którymś momencie się po prostu nie rozlecą. Ale się udało!

Teraz pisząc ten post, czytam komentarze na jakimś forum i dowiaduję się, że budynek jest niemal cały czas obserwowany przez ochronę i wtargnięcie na jego terytorium wiąże się z dużymi konsekwencjami. Heh... chyba mamy sporo szczęścia : )

Wchodząc do środka automatycznie dopadły mnie obrazy wyobraźni dotyczące tego miejsca. Klimat jest niesamowity. Czy złym określeniem będzie jeśli powiem, że to miejsce jest chore? Dodatkowego poniszczenia głowy dodały murale na ścianach wewnątrz budynku, zniszczenie oraz świadomość, że każdy kolejny krok może doprowadzić do zapadnięcia się podłogi lub dźwięki do zawalenia się dachu. Dawka adrenaliny + 100.

darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

Teraz opisując to myślę, że to co zrobiliśmy to szaleństwo. Wtedy skupiałem się bardziej na tym, że gramy w spełnianie marzeń. Nie rozmawianie o tym co nam się marzy tylko realizacja tego tu i teraz.
To zaledwie kilka zdjęć zrobionych iPod'em. Byście mogli poczuć klimat tego miejsca zapraszam Was do sprawdzenia:
http://qbanez.wordpress.com/2012/02/07/350-opuszczony-szpital-psychiatryczny-w-gdansku/

Marzenie Niko spełnione. Mój mózg zbombardowany wrażeniami oraz inspiracją wynikającą z nich.
Co dalej?
Dalej na małych kartkach pozostawialiśmy w okolicach Starego Miasta pytania licząc na to, że karteczki owe trafią do odpowiednich ludzi, którzy poświęcą chwilę by sobie sami na nie odpowiedzieć.

A Ty? Czy jesteś szczęśliwy/a?


: )

Odwiedzając galerię (nie, nie handlową) na Starym Mieście która także była na liście marzeń do spełnienia, postanowiliśmy odwiedzić inny rodzaj galerii, który jest otwarty do zwiedzania 24h/7 - Gdańsk Zaspa i prace street art'owe pozostawione na budynkach jedngo z największych blokowisk w Polsce. Z racji, że było już ciemno odpuściliśmy sobie robienie zdjęć.

Kilka zdjęć z podróży po Gdańsku.
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków 

Zakończonej delektowaniem się Księżycem odbijającym się w spokojnych wodach Bałtyku.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków


Plus Gdynia dziś.
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków


Są w życiu dwa rodzaje wartości. Jedną z nich określasz na podstawie wycenienia czegoś, są to wartości pieniężne danych rzeczy. Drugie to wartości bezcenne, które budują Cię dzięki różnym sytuacją w życiu. Ja w moim życiu poszukuje jak najwięcej takich sytuacji, podczas których odbierze mi mowę na chwilę, a chwilę potem jako wspomnienie stanie się źródłem refleksji, inspiracji, życiowego rozwoju.

Jedynym "Zawsze chciałem...", które się nie powiodło było moje "Zawsze chciałem pomóc ulicznemu artyście swoją aktywnością zebrać więcej pieniędzy". Nie chodziło tu o rzucenie kilku złotych do czapki bo więcej wspomnień zostawisz takiemu człowiekowi angażując się, niż zostawiając2 zł. Nie było to moje "nigdy nie..." gdyż tydzień temu dając kilka rad z zakresu psychologii społecznej, która jest moją pasją, pomogłem pewnej młodej damie grającej w Katowicach na gitarze w kumulowaniu większej ilości datków. Tym razem chciałem pomóc w sposób artystyczny, śpiewając z kimś lub tańcząc do jego muzyki. Na nasze nieszczęście tego dnia Gdańsk, który codziennie rodzi na ulicach mnóstwo grajków, był bezpłodny. To, że nie spełniłem tego marzenia nie oznacza, że odkładam je na kiedyś - taka mała informacja dla gdańskich grajków na najbliższe dni. Strzeżcie się, do któreś z Was podejdę i zapytam czy mogę pomóc.

Jeśli chodzi o pieniądze to wolę nie sprawdzać stanu portfela.
Jeżeli rozmawiamy o najpiękniejszych momentach w życiu i o szczęściu, to jestem obrzydliwie bogaty.

A jakie są Twoje dochody?
Pomyśl o tym kim jesteś, nie o tym co masz.


Kuki.