www.zulukuki.com
BLOG, KTÓRY OBECNIE PRZEGLĄDASZ JEST NIEAKTYWNY OD DŁUŻSZEGO CZASU. JA NADAL PISZĘ I MAM SIĘ DOBRZE. ZAPRASZAM NA MOJĄ STRONĘ: WWW.ZULUKUKI.COM
poniedziałek, 7 maja 2012
" Fo' 1st Clown Yo Mind !" | Zulu Clownz w Myszkowie - warsztaty Clown Walk | 5.05.2012
Piątek, 4 maj.
Pobudka po godzinie 5 i o 6:38 wraz z Pawlo wyruszyliśmy w weekendowo-majówkową trasę. Po godzinach dotarliśmy do naszego pierwszego celu jakim było początkowo mało atrakcyjne w nastawieniu miasto, Leszno. Gdyby nie fakt, że nasz trzeci towarzysz podróży, Snem, pisał w ten dzień egzamin maturalny, dalej bym sądził, że Leszno ciekawym miastem nie jest. A jest! No może nie całe, ale ryneczek mają tam uroczy. A oto moje styrane Air Maxy z ryneczkiem w tle.
Ale na ryneczku siedzieć wieczność nie można, czas lecieć w dalszą trasę. Cel na ten weekend to zarażenie zajawką clown walk'ową wszystkich, którzy pojawią się na warsztatach tanecznych zorganizowanych w Myszkowie. Wyruszone o 6:38, dojechane po godzinie 20. Trasa nie mała, ale czas spędzony w tak doborowym towarzystwie zapierdziela jak TJV (mimo, że PKP niestety nie).
Dojazd, kolacyjka u organizującej całe wydarzenie Ani w domu, a następnie jam w tym samym miejscu i czas na spanie, by mieć siły i dobre samopoczucie w sobotę. A w sobotę ! O poranku powitała wszystkich... moja uśmiechnięta twarz, która od wczesnych godzin nie potrafiła już spać i niestety wszyscy musieli o tym wiedzieć.
Zajęcia odbyły się w Miejskim Domu Kultury w Myszkowie o godzinie 12.
Rozpoczęliśmy wykładem na temat historii powstania Crip Walku, Clown Walku oraz Clowningu, a następnie Snem po ustawieniu ludzi na sali, poprowadził rozgrzewkę. Zulu Clownz jest nowym projektem i Myszków jest pierwszym miejscem, w sumie sprawdzającym jak przebiegnie nasza współpraca podczas prowadzenia zajęć. Po opiniach uczestników zajęć, śmie twierdzić, że chyba było fajnie. Jakkolwiek odebrali to uczący się, dla mnie to była ciekawa lekcja i potwierdzenie tego, że ten projekt to świetny pomysł. Frekwencja ponad 30 osób biorących udział w zajęciach zadawala mnie jak najbardziej. Po zajęciach o poziomie, powiedzmy "dla początkujących" podczas, których przedstawialiśmy podstawowe kroki oraz przykładowe przejścia, przyszedł czas na zajęcia "dla zaawansowanych". Tu uczestników trochę ubyło gdyż wymogiem było to by chętni brać w nich udział coś już łapali lub po prostu mieli na tyle odwagi by nie bać się zaprezentować swoje poczynania taneczne w kółku.
Tak więc drugi poziom zaawansowania wymagał od ludzi przede wszystkim kreatywności i odwagi. I te zajęcia uważam za udane i stwierdzam to po obserwacji "moich podopiecznych" podczas wyjść w cypher. Nie uczyliśmy podczas zajęć żadnych naszych specjalnych kroków ani nic podobnego. Celem zajęć zaawansowanych było wydobycie z głów uczestników pomysłów na to jak w swój sposób mogą operować podstawami i je modyfikować tak by to co tworzą było ich. Zero narzucania, jedynie przykładowe, nasze sposoby na różne opcje. Dlatego każdy kto przyszedł może śmiało stwierdzić, że to co robił na zajęciach to pokazywanie swojej osobowości, charakteru w tańcu. I w taki oto sposób w kółeczku można było wyczuć wpływ m.in. breakingu, house'a czy też podziwiać clown walk zahaczający o krump. Bo pierwsze co trzeba zrobić to przestawić swój umysł w opcji "Fo' 1st Clown yo mind!" a następnie dopiero swoje ruchy.
Poniżej kilka zdjęć z zajęć.
Po zajęciach udaliśmy się na lekkie ogarnięcie i chill do Ani chaty i ponownie zawitaliśmy na salę w MDK by uczestniczyć w zajęciach tanecznych, które prowadzi tam, przyjeżdżający z Częstochowy Raju. Bardzo sympatyczny człowiek, z resztą jak wszyscy, których mieliśmy możliwość poznać tego weekendu!
Zaraz po treningu całą brygadą roztańczonych postaci udaliśmy się na grill party zorganizowane przez niezastąpioną Anię. Grill na osiedlu, ognisko, kiełbaski, dobre rapsy, wspaniali ludzie, mnóstwo tematów do obgadania, pieczonki (mega pyszna miejscowa specjalność grillowa) i oczywiście taniec (tu do późnych godzin nocnych gdzie za parkiet służyła nam średnio ruchliwa nocą, droga asfaltowa). Klimat niemal jak z utworu "Grill te sprawy" Vienia.
Dla takich wydarzeń warto żyć.
Dużo zajawki, tańca, spontanicznych akcji i śmiechu.
Mało snu, nieciekawych sytuacji.
Podsumowując weekend.
Ok 1200 km w trzy dni.
Ok 6h snu na dwie noce.
Sporo bitych godzin przetańczonych na dworcu, w pociągu, domu Ani, na sali i na ulicy nocą.
WE ARE HIP HOP!
Kuki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz